Dawid Tomala - Mistrz Olimpijski z Tokio zadebiutuje na Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup 2024
Jak forma? W jakim momencie cyklu treningowego się teraz znajdujesz?
– Jestem już w ostatniej fazie cyklu treningowego, czyli tzw. BPS-ie (Bezpośrednie Przygotowanie Startowe). Niedługo zaczynają się Drużynowe Mistrzostwa Świata w Antalyi, które w tym momencie są dla mnie najważniejsze. Staruję w parze z Kasią Zdziebło i teraz myślę przede wszystkim o tym starcie, bo jest to nasza jedyna szansa na zakwalifikowanie się na igrzyska olimpijskie. Wszystko, co teraz robię jeśli chodzi o przygotowania jest temu podporządkowane. Został już tylko jeden mocny trening w ostatnim tygodniu i wylatujemy do Turcji na obóz, żeby się zaaklimatyzować, a 21 kwietnia start.
Jak w tej chwili wygląda status kwalifikacji reprezentantów Polski na igrzyska olimpijskie w Paryżu?
– W tym momencie indywidualne kwalifikacje olimpijskie mają tylko Kasia Zdziebło i Olga Chojecka, a z mężczyzn nie ma jeszcze nikt. Ale sezon dopiero się dla nas zaczyna i nie było jeszcze okazji do startów indywidualnych.
Czy Drużynowe Mistrzostwa Świata w Antalyi traktujesz jako etap przygotowań do Paryża, czy jako pierwszy szczyt formy w tym sezonie?
– Jedno jest uzależnione od drugiego. Założyłem sobie, że w tym sezonie chcę dużo więcej startować i właśnie poprzez starty budować formę. Chcę być bardzo mocny, żeby w Turcji móc dać z siebie wszystko. Dodatkowo motywuje mnie fakt, że nie startuję tam tylko dla siebie, ale także dla drugiej osoby z pary, czyli dla Kasi. I to na pewno jest bodziec, który daje dużego kopa, żeby się jak najlepiej zaprezentować. Zależy mi też oczywiście na tym, żeby zrobić dla nas minimum olimpijskie na sztafetę, a później skupić się na startach indywidualnych na 20 km
3. edycja mityngu Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup odbędzie się 5 maja na nowej, szybkiej trasie łączącej Teatr Narodowy i Plac Piłsudskiego. Jak podchodzisz do tego startu?
– To będzie mój kolejny ważny start po Drużynowych Mistrzostwach Świata. I w Warszawie planuję bić się o jak najlepszy rezultat i ewentualne minimum do Paryża. Wiem, że na zaproszenie Roberta Korzeniowskiego na mityng przyjedzie czołówka zawodniczek i zawodników ze świata. To świetnie, bo im nas będzie więcej, tym wyniki mają szanse być lepsze, bo w peletonie naprawdę jest siła.
– Będzie to mój debiut w roli zawodnika na Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup, z czego się bardzo cieszę. W ubiegłym roku był dla mnie ciężki czas, wracałem dopiero do siebie po covidzie i mój udział w wydarzeniu ograniczył się tylko do roli komentatora.
5 maja to niedziela, koniec długiego weekendu, więc można spodziewać się wielu widzów. Lubisz startować słysząc głośny doping kibiców?
– Tak bliska obecność wielu kibiców może dać ogromną motywację i wsparcie dla zawodnika. To oczywiście pomaga, ale tak naprawdę podczas rywalizacji tak mocno skupiam się na swojej pracy i na tym, co robię w danym momencie, że ten doping jest stłumiony, słyszę go z oddali, jakbym był w tunelu. Ale na końcówce dystansu, kiedy mocno czuje się już zmęczenie, doping potrafi naprawdę dodać skrzydeł i można wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady mocy.
– Świetnie, że podczas Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup będzie okazja wyjść tak bezpośrednio do ludzi z naszą konkurencją, która nie jest może bardzo popularna, ale za to mamy w niej naprawdę duże osiągnięcia i chwalmy się tym! Bardzo dobrze, że mityng rozegrany zostanie w tak reprezentacyjnym miejscu w Warszawie. Liczę na to, że przyjdzie jak najwięcej kibiców i swoim dopingiem pomogą nam w uzyskaniu jak najlepszych rezultatów.
Tytułu mistrza olimpijskiego na 50 km na pewno w Paryżu nie obronisz, bo tego dystansu na igrzyskach już nie będzie. Ale będzie oczywiście szansa startu na innych dystansach. Czy swoją dalszą karierę uzależniasz jakoś od wyników, jakie osiągniesz w Paryżu?
– Jeszcze przed startem w Tokio zakładałem sobie, że chciałbym zakończyć karierę sportową startem na igrzyskach w Los Angeles w 2028 roku. To nadal jest moje marzenie. Oczywiście, jeśli nie będę się czuł na siłach, żeby rywalizować z najlepszymi, to na pewno nie będę tego robił przez tak długi czas. Ale dopóki mam zdrowie, sprawia mi to radość i czuję, że mogę dalej być w czołówce światowej, to będę startował, bo ważne jest, żeby robić w życiu to, co się kocha.
Jak byś zachęcił do przyjścia na mityng i kibicowania podczas Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup?
– Przede wszystkim ważne jest, żeby ludzie zobaczyli z jaką prędkością my chodzimy. Relacja telewizyjna nigdy nie odda tego, jak szybko poruszają się zawodnicy, jakie to jest tempo. Kiedy spotykam się z dziećmi, młodzieżą, ale też dorosłymi i idę tempem startowym, wtedy są zdziwieni, jak duża jest to prędkość. Bardzo wszystkich zachęcam do przyjścia na mityng i oglądania na żywo najlepszych chodziarzy na świecie, bo tak bliski kontakt z rywalizacją sportową na najwyższym poziomie to naprawdę rzadkość.